Oceń
Pochodzący z Kenii "pasażer na gapę" przeleciał kilka tysięcy kilometrów ukryty w nadkolu samolotu. Po wylądowaniu na holenderskim lotnisku Schiphol mężczyzna został zatrzymany przez żandarmerię wojskową (Koninklijke Marechaussee), a następnie przewieziony do szpitala.
Do niecodziennego zdarzenia doszło w niedzielę rano (23 stycznia). Samolot transportowy lecący z RPA (lotniska w Johannesburgu) miał międzylądowanie w Kenii. Prawdopodobnie to tam Kenijczyk ukrył się w nadkolu przedniego koła Boeinga 747 i w ten sposób podróżował do Holandii – informuje BBC.
Przyleciał do Amsterdamu ukryty w nadkolu samolotu
Po wylądowaniu na lotnisku Schiphol w Amsterdamie "pasażer na gapę" został zatrzymany przez holenderską żandarmerię wojskową. Następnie mężczyznę przewieziono do szpitala. Jak przekazały lokalne media, stan zdrowia Kenijczyka był dobry mimo tego, że spędził w nadkolu maszyny co najmniej 8 godzin.
"To cud, że mężczyzna wciąż żyje" – powiedziała rzeczniczka żandarmerii, Joanna Helmonds.
Jak wyjaśniono, bardzo rzadko zdarza się, aby pasażerowie na gapę (ukryci np. w podwoziu samolotu) przeżyli podróż w takich warunkach – wszystko ze względu na bardzo niskie temperatury oraz niski poziom tlenu na dużych wysokościach.
Kolejny przypadek "pasażera na gapę" w Holandii
To nie pierwszy tego typu przypadek. W minionym roku 16-letni pasażer, Kenijczyk, przeleciał kilkaset kilometrów przyczepiony do podwozia samolotu. Po wylądowaniu maszyny lecącej z Londynu do Holandii wycieńczonego pasażera znalazła obsługa lotniska. Nastolatek został zabrany do szpitala z powodu silnego wychłodzenia organizmu, ale ogólnie jego stan był oceniany jako dobry.
Rzecznik holenderskiego lotniska przyznała wówczas, że 16-latek o mało nie udusił się z braku tlenu i temperatury przekraczającej minus 30 stopni Celsjusza. Miał szczęście, że maszyna leciała na wysokości 6 tys. metrów, a nie 10 tys. metrów – taki pułap osiągają samoloty pasażerskie i odczuwalna temperatura jest jeszcze niższa.
Źródło: BBC, PAP (Andrzej Pawluszek)
Oceń artykuł