Oceń
15 stycznia 2022 roku doszło do wybuchu wulkanu Hunga Tonga-Hunga Ha'apai. O tym zdarzeniu mówił cały świat. I nic dziwnego - z krateru wydobyła się wówczas ogromna chmura dymu, której wielkość przykryłaby połowę terytorium Niemiec. Wzniosła się ona na wysokość 58 km i widać ją było z kosmosu. Na tym nie koniec rewelacji związanych ze stożkiem zlokalizowanym na południowym Pacyfiku.
Fala wywołana przez erupcję okrążyła Ziemię. Dotarła do wybrzeży Japonii, Ekwadoru czy Peru, a huk było słychać nawet na Alasce. Wybuch wulkanu w państwie Tonga ostał uznany za największy w XXI wieku, a jego konsekwencje odczuwamy do dziś. Wciąż możemy bowiem obserwować zachody słońca, które mają inny kolor niż zazwyczaj. Odpowiadają za nie aerozole siarkowe unoszące się w stratosferze po styczniowym wybuchu.
Spektakularny zachód słońca nad Zimbabwe. Za te kolory odpowiada styczniowa erupcja wulkanu w Tonga
Na początku czerwca nad Zimbabwe zarejestrowano obłędny zachód słońca. Kiedy gwiazda centralna naszego Układu Słonecznego znikała za linią horyzontu, niebo nad nią mieniło się w kolorach żółtym, pomarańczowym, czerwonym i brązowym.
Za ten spektakularny efekt odpowiada... styczniowa erupcja wulkanu w państwie Tonga. O tym wybuchu mówił cały świat, a okazuje się, że jego skutki wciąż są odczuwalne i doskonale widoczne. Z bloga Wulkany świata możemy się dowiedzieć, że taki niezwykły zachód spowodowany jest przez obecność aerozoli siarkowych w stratosferze.
Co ciekawe, ten ostatni afrykański zachód został sfotografowany na początku czerwca, zatem aż ponad 5 miesięcy po wybuchu Hunga Tonga-Hunga Ha'apai. Ale wcześniej podobne zjawiska można było obserwować m.in. w Australii. Tam także erupcja "pokolorowała" niebo w taki sposób, że powstawały na nim unikatowe obrazki.
Sami zobaczcie, jak to wygląda.
Źródło: Wulkany świata/abc.net.au/radiozet.pl
Oceń artykuł