Chciał polecieć do Sydney, wylądował w Sidney. "Fatalna pomyłka"
Wylatujący z Nowego Jorku pasażer nie spodziewał się takiego przebiegu swojej podróży. Mężczyzna, wsiadając do samolotu, był przekonany, że wyląduje w Sydney. W pewnym momencie zorientował się, że doszło do pomyłki i zamiast w Australii, trafił do Sidney w stanie Montana (USA).

Nietypową historię opisał portal Simple Flying. Kingsley Burnett wyruszył w podróż samolotem linii American Airlines z nowojorskiego lotniska La Guardia. Po krótkim rejsie wylądował w stanie Montana i był przekonany, że to po prostu przesiadka w czasie długodystansowego rejsu. O tym, że coś jest nie tak, uświadomił sobie, gdy zobaczył samolot, który miał go zabrać do Sydney w Australii.
Zobacz także: Lecieli samolotem 16 godzin. Wylądowali na tym samym lotnisku, z którego wystartowali
Chciał lecieć do Sydney. Przez pomyłkę wylądował w stanie Montana
Okazuje się, że jedna litera w nazwie miasta może być dużym problemem na lotnisku. Sydney to popularne miasto na wschodnim wybrzeżu Australii. Sidney to z kolei niewielkie w stanie Montana w pobliżu granicy amerykańsko-kanadyjskiej.
Dodatkowe zamieszanie robią kody lotnisk. Sydney to SYD, a port Sidney-Richland to SDY, przez co nietrudno o pomyłkę. Przekonał się o tym Kingsley Burnett.
Nowojorczyk był przekonany, że leci w stronę w wymarzonego miejsca, "gdzie powitają go kangury". Okazało się, że znalazł się w jednym z amerykańskim stanów, gdzie zamiast słonecznych plaż czekają ośnieżone szczyty gór i widok lokalnych fabryk.
Jak doszło do tej pomyłki? W rozmowie z lokalnymi mediami Burnett przyznał, że tak skoncentrował się na wybieraniu najkorzystniejszej oferty na lot, że nie skupił się wystarczająco na pozostałych kwestiach.
– To kwestia akronimów. S-Y-D w przeciwieństwie do S-D-Y. Ktoś musi to naprawić – mówił mężczyzna, tłumacząc, że w błąd wprowadziły go oznakowania w systemie rezerwacyjnym.
Kingsley Burnett w Sydney miał zarezerwowany rejs, więc podszedł do stanowiska linii lotniczych American Airlines i wyjaśnił swoją sytuację. Chciał jak najszybciej dotrzeć do Australii. Jednak nie było już dostępnych lotów na dany dzień.
Przypadek nowojorczyka to kolejna tego pomyłka. Taką samą nazwę, czyli Sidney, ma także miejscowość w kanadyjskiej prowincji Nowa Szkocja. W 2002 roku ogromne rozczarowanie przeżyli turyści z Wielkiej Brytanii, którzy kupili bilety w biurze podróży i wylądowali w Kanadzie zamiast w Australii.
Źródło: Simple Flying, Geek Week