Oceń
W Polsce co jakiś czas można podziwiać niezwykłe zjawiska. W styczniu informowaliśmy, że na Dolnym Śląsku zaobserwowano tzw. efekt halo, czyli świetlisty okrąg wokół księżyca i słońca. Z kolei w okolicach Rewy ukazała się zorza polarna. Zdjęcia ukazujące "festiwal kolorów" na rozgwieżdżonym niebie bardzo szybko obiegły sieć.
W ostatnich dniach turyści mieli okazję zobaczyć w Polsce inne, nieco bardziej tajemnicze zjawisko, czyli widmo Brockenu.
Widmo Brockenu uwiecznione w Karkonoszach
Dla niektórych to niezwykła atrakcja, dla innych niepojące zjawisko. W ostatnich dniach w Karkonoszach turyści zobaczyli widmo Brockenu, nazywane także mamidłem górskim.
Zdjęcia tego rzadkiego i tajemniczego widoku zostały opublikowane w mediach społecznościowych przez Karkonoski Park Narodowy. Na fotografiach widać, jak na chmurach i gęstej mgle odbija się cień postaci, wokół której powstaje dodatkowo tęczowa aureola.
Widmo Brockenu powstaje tylko przy określonych warunkach pogodowych - kiedy obserwator jest ponad chmurami i mgłą. To właśnie mgła rozprasza światło załamujące się na kroplach wody. W ten sposób powstaje „ekran” z naszym cieniem i charakterystyczną tęczową obwódka, tzw. glorią.
Zobacz także: Słupy świetlne nad Polską. Internauci zachwyceni niezwykłym zjawiskiem na niebie
Ponure przesądy wokół widma Brockenu
Widmo Brockenu widoczne w górach daje ponadto efekt pozornego powiększenia cienia - wydaje się on dużo większy niż rzeczywisty wymiar człowieka lub przedmiotu rzucającego ten cień.
Nazwa tego zjawiska wywodzi się od nazwy Brocken - najwyższego szczytu gór Harz w środkowych Niemczech. Nazewnictwo to upowszechnił Jan Alfred Szczepański, pisarz i jeden z czołowych taterników, który nadał też temu zjawisku metafizyczny wymiar.
Widmo Brockenu to rzadkie zjawisko, ale zaobserwowanie go wcale nie musi oznaczać, że mamy szczęście. Według przesądu spopularyzowanego blisko 100 lat temu przez Szczepańskiego, zobaczenie tego górskiego mamidła zwiastuje śmierć. Aby odczarować zły urok, trzeba ujrzeć swój cień na chmurze trzy razy. Wtedy mamy być już na zawsze bezpieczni w górach.
Oceń artykuł