To „najweselszy” cmentarz na świecie. Odwiedza go wielu turystów [ZDJĘCIA]
Cimitirul Vesel jest wyjątkowym w skali Europy miejscem. „Wesoły Cmentarz” w Rumunii zaskakuje swoim barwnym wyglądem. Kolorowe krzyże, rzeźbione nagrobki z namalowanymi podobiznami zmarłych i rymowane epitafia tworzą wyjątkową całość. Nic dziwnego, że rumuński cmentarz stał się atrakcją turystyczną.

-
-
- 6 Zobacz
Mogłoby się wydawać, że określenie "wesoły" do cmentarza nie pasuje. W przypadku rumuńskiej Sapanty jest jednak inaczej. Oglądając kolorowe nagrobki, ilustrowane scenami z życia i opatrzone nierzadko ironicznymi wierszykami, trudno się nie uśmiechnąć.
Cimitirul Vesel – Wesoły Cmentarz w Rumunii
Wesoły Cmentarz powstał wokół cerkwi w rumuńskiej miejscowości Sapanța, w północnej części Rumunii, ok. 2 km od granicy z Ukrainą. Miejsce to zyskało nietypowy charakter dzięki lokalnemu artyście Stanowi Ioanowi Patrașowi, który pełnił funkcję lokalnego Leonarda da Vinci. To właśnie on w latach 30. XX wieku zainicjował zwyczaj zdobienia nagrobków. Obecnie znajduje się tu 800 unikalnych grobów, które wraz z kompleksem kilku cerkwi zostały wpisane na listę światowego dziedzictwa UNESCO.
Co ciekawe, odkrycie tego cmentarza w połowie lat 50. i późniejszą popularyzację tego miejsca, przypisuje się nieznanemu bliżej francuskiemu podróżnikowi. To on określił cmentarz w Sapincie mianem „wesołego”. Nazwa ta szybko się przyjęła i funkcjonuje w tym samym znaczeniu w różnych językach.
Kolorowe nagrobki i żartobliwe epitafia
Sam cmentarz zachwyca bogactwem kolorów, chociaż najbardziej dominujący w tym miejscu jest niebieski. Groby opatrzone są ilustracjami z życia zmarłej osoby oraz krótkimi wierszykami. Z kolorowych tabliczek można wywnioskować, czym zajmowała się dana osoba, z czym była kojarzona lub w jaki sposób zginęła.
Można tu na przykład zobaczyć historie osób, które wpadły pod pociąg lub zginęły w wypadku samochodowym. Jest też weterynarz, kucharz, lekarz czy artysta. Na jednym z nagrobków zaskakuje widok kumpli siedzących nad szklaneczkami wysokoprocentowej palinki. Są też przedstawieni kochankowie czy złoczyńcy.
Pierwszy malowany nagrobek przedstawiał miejscowego rolnika o nazwisku Gherghe Zapca, który utonął w rzece Cisa w 1935 roku. Taki sposób przedstawiania zmarłych bardzo spodobał się on lokalnej publiczności, dlatego niedługo potem zaczęły powstawać kolejne. Mieszkańcy Sapanty zaczęli inaczej patrzeć na swoje życie i śmierć, nabierając do tych kwestii dużego dystansu.
Turyści odwiedzający to miejsce, są zaciekawieni nie tylko barwnymi ilustracjami, ale też rymowanymi epitafiami umieszczonymi na nagrobkach. Patetyczne słowa i smutek zastąpione są tutaj prostym językiem i humorem. Zwykle opisy tworzone są w pierwszej osobie, jakby zmarły sam o sobie opowiadał, ale są też takie, w których głos zabierają bliscy. Jednym z najczęściej powtarzanych epitafiów jest ten o teściowej. „Pod tym ciężkim krzyżem leżą zwłoki mojej teściowej. Postaraj się jej nie zbudzić, bo jak wróci, skróci mnie o głowę. Zostań tutaj, moja droga teściowo!".
Rumunia bez tradycyjnego Święta Zmarłych
W Rumunii nie obchodzi się Święta Zmarłych, które w Polsce jest jednym z najważniejszych świąt kościelnych. Zamiast tego każdy samodzielnie może wybrać dzień, w którym upamiętni swoich najbliższych – można wybrać np. ważną datę związaną ze zmarłym. Rodzina zbiera się wówczas nad grobem i symbolicznie dzielą się jedzeniem.
Sposób podejścia do śmierci przekłada się na sposób życia mieszkańców Sapanty. Wokół nekropolii rozkwita cmentarny biznes. Nie znajdzie się tu wprawdzie pańskiej skórki, ale popularnością cieszą się na przykład breloczki z będące miniaturą cmentarza.
